W historii naszej kadry były takie mecze, które na trwałe zapisały się w pamięci kibiców naszej reprezentacji narodowej. Z całą pewnością meczem z gatunku " nigdy nie zapomnę" jest spotkanie eliminacji Mistrzostw Europy rozegrane 10.09.1975 roku, w którym to Polska zmierzyła się na Chorzowskim stadionie z ekipą Holandii.
Mecz ten był określany jako spotkanie na szczycie naszej grupy eliminacyjnej. Trzecia drużyn świata-Polska, spotkała się z wicemistrzem świata-Holandią.
Śląski stadion zwany "kociołem czarownic", mógł pomieścić maksymalnie około 80-85 tys widzów. Ciekawostką jest fakt,że zgłoszeń na zakup biletów na ten mecz, wynosił ponad 600 tys zgłoszeń. Według zapowiedzi prasy, omawiany mecz miał być spotkaniem, które ukaże dominacje i niesamowitą siłę reprezentacji Polski..... i nie mylili się.
Opis samego meczu bardzo był zbliżony do totalnej dominacji, jaką windowali dziennikarze przed meczem.Od samego początku Polska kadra jednym słowem stłamsiła ekipe Holandii. Już w 14 minucie meczu strzałem głową , bramkarza gości; van Bevervena pokonał Lato. Przed przerwą drugą bramkę dla Polski dołożył Robert Gadocha. Holendrzy byli niesamowicie zaskoczeni i oszołomieni postawą naszej kadry. Te cechy uwypukliły się jeszcze dwa razy podczas trwania drugiej części meczu. W 64 i 74 minucie meczu, dwie bramki dla Polski zdobył Andrzej Szarmach. Holendrów było stać tylko na bramkę honorową w 81 minucie spotkania.
Po tym meczu , Polska prasa była pewna iż po raz pierwszy w Historii nasza kadra awansuje na Mistrzostwa Europy. Jednak tak się nie stało, i moim skromnym zdaniem nie warto o tym pisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz