poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Czy Pan Smuda, zdziała cuda?:)


   Franciszek Smuda... przez jednych uwielbiany, przez drugich(a tych jest chyba więcej) znienawidzony.
Człowiek,który jako jeden z nielicznych  trenerów w Polsce prócz sukcesów na arenie krajowej, dołożył do tego sukcesy na płaszczyznie międzynarodowej. Jako jeden z dwóch trenerów polskich awansował do Ligii Mistrzów , prowadząc w 1996 roku Widzew Łódz. Potem doszły do tego sukcesy w Pucharze UEFA z Lechem Poznań.
Jednak chyba największym echem odbiło się w karierze Smudy ,  prowadzenie przez niego Reprezentacji Polski w Piłce Nożnej. Nie było to wcale miłe "brzmienie", ponieważ klęska,(bo tak to trzeba nazywać) na Euro 2012, ogromnie osłabiła "akcje" pana Franciszka. Potężne oczekiwania, jakie były wśród polaków co do występów naszej reprezentacji na turnieju spełzły na niczym. Dlatego Smuda po rozgrywkach starego kontynentu, objął posadę drugoligowego niemieckiego klubu SSV Jan Ratyzbona. Tam kompletnie mu się nie wiodło i na początku tego sezonu związał się z Wisłą Kraków. Można rzec powrót do korzeni, gdyż Smuda pracował już w "Białej Gwiażdzie" w latach 1998-1999, oraz w latach 2001-2002.
Zastał on Wisłe kompletnie rozbitą. Klub, który przez praktycznie cały swój byt w Ekstraklasie, zawsze walczył  o najwyższe cele, a teraz zajął 7 miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Zadaniem Smudy w tym sezonie ma być przywrócenie chociaż części "tamtej" starej Wisły. Od samego początku jego pobytu w krakowskim klubie spotkał się z niezbyt przychylnym przyjęciem. Furie i oburzenie zyskał jego transfer Fabiana Burdenskiego, którego Smuda sprowadził z niemieckiego trzecioligowca,
Magdeburga. Również obecne wyniki Franciszka nie napawają optymizmem. Na 5 rozegranych jak dotąd kolejek T-Mobile Ekstraklasy, wygrał  dwa mecze  i 3 zremisował. Co prawda nie przegrał, jednak to stanowczo za mało jak na ambicje właściciela klubu, włodarzy, a co najważniejsze to stanowczo za mało jak na wymogi kibiców "Białej Gwiazdy". Wszyscy w Krakowie liczą na miejsce na podium na koniec sezonu, lecz może być o to wyjątkowo trudno.
Jednak dzień, jakim w tym wypadku jest sezon naszej  Ekstraklasy, jeszcze się nie skończył i jest w tym roku wyjątkowo długi (grupa mistrzowska i spadkowa), dlatego poczekajmy do oceny pracy Pana Franciszka Smudy do "zachodu słońca".




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz