Ta wiadomość spadła dla wielu jak "grom z jasnego nieba", chociaż trzeba przyznać ,że od jakiegoś czasu należało się tego spodziewać. W poniedziałek swoją karierę piłkarską oficjalnie zakończył Euzebiusz Smolarek.
Bez dwóch zdań , był to jeden z najbardziej utalentowanych młodych piłkarzy w Polsce w latach 2000-2010. Za tym faktem przemawiają klubu w jakich grał . Szlifów piłkarskich nabierał w Feyenordzie Rotterdam. Potem przeniósł się do świetnie znanej polskim kibicom; Borusi Dortmund, by następnie przez Hiszpanie (Racing Santander) , Anglie ( Bolton Wanders), Grecje (AO Kavala) i wreszcie Polske (Polonia Warszawa i Jagiellonia) dojść do wniosku ,że kończy definitywnie z piłką nożną.
Jak to się stało, że piłkarz tak utalentowany i swego czasu niezwykle błyskotliwy i uzdolniony technicznie ,nie osiągnął w futbolu czegoś więcej. Odpowiedź jest nader prosta. Kontuzje i przenosiny do Hiszpanii, sprawiły,że Smolarek powoli z roku na rok gasł.
Mówiąc bez ogródek, transfer do Hiszpanii to była niestety totalna pomyłka. Smolarek w wyniku zmian personalnych w klubie , nie wpadł w oko nowemu szkoleniowcowi i musiał sobie szukać klubu , tym razem w Anglii. W Boltonie cóź w 12 meczach nie udało mu się strzelić żadnego gola. Potem była Grecja. Klub z ogromnymi problemami finansowymi, skutecznie odstraszył Smolarka , po niespełna 30 meczach.
W roku 2010 , polskim świadkiem piłkarskim wstrząsneła wiadomość , jakoby Euzebiusz Smolarek ma podpisać kontrakt z klubem z Ekstraklasy. Padło na Polonie Warszawa. Z jego gry w Polsce , został zapamiętany głównie jego wyczyn.... nie koniecznie piłkarski . Mianowicie Smolarek dosyć "dyrastycznie" obszedł się z Manuelem Arboledą podczas meczu Polonia Warszawa- Lech Poznań.
Video Poniżej:
Później Ebi miał epizod w katarskim, Al-Khor i holenderskim ADO Den Haag. By w roku 2012 ponownie wrócić do Polski, konkretnie do Jagielloni Białystok. Po roku gry rozwiązał kontrakt Przez kolejny
rok nie było wiadomości o tym aby podpisał kontrakt z jakimkolwiek klubem. Dla tego poniedzaiałkowa wiadomość, przynajmniej dla mnie nie była jakimś wielkim zaskoczeniem. Chociaż aż łeska się w oku kręci kiedy wspominam bramki Ebiego z meczów z Portugalią czy San Marino.