piątek, 27 września 2013

"Stranieri" Naszej Ekstraklasy- Jean Paulitsa





        Jean Paulista, to jeden z wielu przedstawicieli kraju "kawy", który w naszej ojczyżnie pozostawił po sobie całkiem niezłe wrażenie. Może nie jest to piłkarz-legenda, którego zna każdy kibic piłkarski w naszym kraju. Jednak jednocześnie nie jest to absolutnie piłkarz anonimowy.
Ale od początku... Omawiany zawodnik urodził się 28 listopada 1977 roku w Sertaozinho (Brazylia).
Karierę piłkarską rozpoczynał w słynnym Corinthasie , by potem przenieść się na stosunkowo długi okres na Półwysep Iberyjski do tamtejszej Liga Zon Sacres (Portugalia). Z wyżej wymienionej ligi w roku 2005 wyemigrował do naszej Ekstraklasy, a konkretnie do Wisły Kraków. W "Białej Gwieździe" zagrał w 69 meczach zdobywając w nich 12 trafień. Kibice w szczególności mogą zapamiętać jego gol przeciwko Fc Basel w fazie grupowej Pucharu UEFA (link poniżej). Po za tym Paulista prezentował nieprzeciętne umiejętności techniczne i dobry drybling. Po trzech latach spędzonych w Krakowie, przeniósł się do ligi
cypryjskiej Grał w APOELU i Aek Larnaka. Co ciekawe w 2011 roku Paulista wrócił do Polski, konkretnie do Poloni Bytom . Od tego czasu nadal "profesjonalnie" gra w piłkę nożną. Występuje obecnie w Skrze Częstochowa (III liga).

środa, 25 września 2013

Polska Mentalność- Polskie Szczęście.....




    Mimo, iż jest to blog poświęcony polskiej piłce, a w szczególności naszej Ekstraklasie, to nie mogę się powstrzymać by nie napisać o wczorajszych wydarzeniach jakie miały miejsce w Ergo Arenie, na granicy Gdańska i Sopotu. Dla niezorientowanych, wczoraj odbył się mecz Mistrzostw Europy w siatkówce (1/8 finału), pomiędzy Polską a Bułgarią. Owe spotkanie miało zadecydować o awansie do ćwierćfinału tej imprezy.
    Niestety... Polska mimo prowadzenia 2:0 w setach , przegrała mecz 2:3. Takie porażki "wygranych meczów" nie są nam w niczym obce. Nie raz w naszym polskim sporcie zdarzały się sytuacje po, których ze wściekłości wyrywaliśmy sobie włosy z głowy. Tak było w niedawnym meczu z Czarnogórą( nieuznany gol Błaszczykowskiego), tak było niejednokrotnie gdy od awansu do fazy grupowej Champions League naszym drużynom brakowało bardzo niewiele.... Tak było niestety również wczoraj.
Muszę szczerze przyznać iż nie mam bladego pojęcia czym to jest spowodowane. Czy brakiem umiejętności?... Chyba nie.. A może brakiem szczęścia? ... No już prędzej. Jednak najbliżej jest mi do stwierdzenia iż te wszystkie porażki "wygranych meczów" mają podłożę naszej polskiej mentalności.
Mentalności, która prawie zawsze twierdzi,że się nie uda. A jak już się uda to jest to spowodowane jakimś niewymownym szczęściem . Mentalności, która w pewnym stopniu twierdzi,że wszystko się nam należy od tak i praktycznie nie trzeba o to walczyć do końca do samego końca. Niestety to tak nie działa... O wszystko w życiu, a w szczególności w sporcie trzeba walczyć. Mimo tego,że walki polskim siatkarzom we wczorajszym meczu nie można odmówić , to wspomniane wcześniej "zachowania" przedstawicieli naszego polskiego sportu są nader aktualne i myślę,że jeszcze długo będą miały odbicie na sportowych wynikach.


wtorek, 24 września 2013

Legendy Ekstraklasy- Grzegorz Lato




        Grzegorz Lato urodził się 8 kwietnia 1950 roku. Jest wychowankiem Stali Mielec, w barwach której zagrał w aż 295 spotkaniach, zdobywając w nich w sumie 112 bramek. Z tego obecnie bardzo przeciętnego klubu(III liga ), Lato przeniósł się do belgijskiego KSC Lokeren. W barwach tej drużyny wystąpił w 64 meczach zdobywając 12 goli. W roku 1982 przeniósł się do Atlante Meksyk i tam właśnie zakończyła sie profesjalna przygoda z piłką nożną.

 Jednak zdecydowanie największym echem w karierze sportowej Pana Grzegorza Lato, obiła się jego gra w naszej kadrze narodowej. Wspomniany zawodnik z "orzełkiem na piersi" zagrał w dokładnie 100 meczach i strzelił aż 45 bramek. Jego dorobek reprezentacyjny jest naprawdę bardzo imponujący.
-król strzelców Mistrzostw Świata w RFN 1974
-dwukrotny srebrny Medalista Mistrzostw Świata z 1974 i 82 roku.
-złoty i srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich z 1972 i 76 roku.

Jednak moje opisy nie odwzorują w całości gry pana Grzegorza Laty:

piątek, 20 września 2013

UEFA I LOVE YOU !!!!!!





     
       Znowu ta UEFA, bardzo "sprawiedliwa i miarodajna" instytucja piłkarska, która  z reguły za zasługi nie wynagradza, a za przewinienia karze z całą surowością. Taką postawę federacja europejska po raz kolejny zaprezentowała karząc Legie Warszawa za wybryki jej kibiców podczas faz eliminacyjnych Ligi Mistrzów.
Opisywana instytucja uważa,iż zachowania fanów "stołecznego" klubu w wymienionych wydarzeniach sportowych były niewłaściwe i podlegają najsurowszej karze. Dlatego też kara jaką  nałożyła UEFA na Legie jest bardzo ale to bardzo surowa wręcz dyrastyczna i wstrząsająca. Składa się ona z trzech punktów:\

a). zamknięcia stadionu przy ulicy Łazienkowskiej 3 na najbliższy mecz z Apollonem Nikozja
b). zamknięciu stadionu Legii na jeden dodatkowy mecz międzynarodowy UEFA ( w zawieszeniu na 5 lat)
c). karze finansowej w wysokości 150 tys Euro.


   Ale teraz po "ludzku" za co tak dotkliwa kara, spytacie? .... Ja sam oglądając wszystkie mecze Legi Warszawa w tegorocznych eliminacjach do Ligii Mistrzów, nie zauważyłem zachowań, które by nakazywały by zastosowania tak ostrego środka kary. UEFA najprawdopodobniej swoje zachowanie argumentuje głównie odpalaniem rac na stadionach przez kibiców Legi Warszawa. Fakt jest taki,iż owszem ultrasi Legi praktycznie na każdym meczu odpalali środki pirotechniczne ale tego typu oprawa chociażby na meczach przy Łazienkowskiej z Molde czy ze Steua, prezentowała się wprost cudownie i fantastycznie. A czy  nie o to chodzi w tym całym futbolu ? Aby wspierać swój  zespół na dobre i na złe , nie pochwalać a wręcz wyrzucać z boisk i trybun zachowań ksenofobicznych i złych? Tak mi się właśnie wydaje.... Ale zaraz może UEFA opacznie zrozumiała bilbord w trakcie meczu ze Steuą? i stąd tak dotkliwa kara.... Czyżby ZEMSTA?????? :)


czwartek, 19 września 2013

Czy Rzym "padnie na kolana" przed Warszawą?




       Dokładnie 3 lata temu , Lech Poznań zremisował w Turynie z Juventusem 3:3 na początek rywalizacji w Lidze Europy (wszystkie bramki dla wielkopolan zdobył Rudnevs). Teraz 19 września 2013 roku do rywalizacji również z włoskim zespołem przystąpi Legia Warszawa. Legia,która na pewno zniesmaczona brakiem awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów, dzisiaj zmierzy się z Lazio Rzym. Włoski zespół aktualnie przeżywa dość znaczący kryzys finansowy. Praktycznie przed tym sezonem nie zostały zrobione żadne bardziej znaczące transfery i klub nie ma raczej szans na walkę o fotel mistrza Włoch. To również ta drużyna , z którą w 2003 roku dzielnie walczyła krakowska Wisła. Wprawdzie przegrała tą walkę , ale zostawiła po sobie całkiem niezłe wrażenie. To jednak ta sama drużyna, która ma w składzie takich piłkarzy jak: Miroslav Klose czy Alvaro Gonzalez. Napewno to klasowy zespół, ale Legia nie jest bez szans. Jak powiedział zapytany przed tym meczem skrzydłowy warszawskiego zespołu Jakub Kosecki" jeśli nie wystraszymy się rywala, możemy ten mecz nawet wygrać" Takie jest również moje zdanie. Nie można się bać żadnego zespołu, jeśli Legia Warszawa zagra na takim poziomie jak chociażby w meczu z Rapidem Bukareszt z 2011 roku (3-1), to o wynik rywalizacji jestem spokojny.
   Mankamentem Legii praktycznie w każdym meczu jest brak koncentracji do ostatniej minuty i głupie niepotrzebnie stracone bramki , jak chociażby w meczu ostatniej kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Koroną Kielce. To jest wada, ale absolutnie można ją wyeliminować, trzeba jednak zrobić to bardzo szybko  gdyż Lazio Rzym to nie Korona Kielce i zamiast 3 bramek straconych może być ich znacznie więcej....

środa, 18 września 2013

Stadiony T-Mobile Ekstraklasy- Jagiellonia Białystok


    Klub: Jagiellonia Białystok
    Pojemność: 22,4 tys
    Adres: Słoneczna 1


           Stary stadion w Białymstoku został oddany do użytku 7 października 1971 roku. Początkowo pojemność stadionu wynosiła 30 tys widzów. W schyłkowych latach 70 i początkowych 80 , był to jeden z najnowocześniejszych i najlepszych stadionów w Polsce. W 2006 roku, został zapoczątkowany projekt na budowę nowego stadionu Jagielloni  Białystok. Koszt budowy i projektu areny w Białymstoku ma wynieść ok 160 mln złotych.
Obiekt Jagielloni, był również miejscem rozgrywania meczów naszej narodowej reprezentacji.
24 sierpnia 1988 roku w Białymstoku został rozegrany mecz towarzyski pomiędzy Polską a Bułgarią, wygrany przez naszą kadrę 3:2.

wtorek, 17 września 2013

Dani Quintana- geniusz czy kolejny "sezonowiec"?





    Ostatni mecz Jagielloni Białystok z Ruchem Chorzów, a właściwie pogrom  jakim "uraczyli" Białostoczanie swoich śląskich "przyjaciół", wyłonił piłkarza, który umówmy się ni jak pasuje do naszej T-Mobile Ekstraklasy.Mowa tu o Danim Quintanie, pomocniku Jagielloni Białystok, który w spotkaniu ostatniej kolejki zdobył dwa gole i zaliczył trzy asysty w meczu z Ruchem Chorzów.
    Ale od początku, Quintana zawitał do Białegostoku z trzecioligowego hiszpańskiego klubu o nazwie Gimnsastic Tarragona. Praktycznie od samego początku gry w barwach "żółto-czerwonych", był zawodnikiem wybijającym się z tego marazmu i przeciętności jaką prezentowała Jagiellonia dotychczas.
Apogeum jego gry  miało miejsce na początku tego sezonu ligowego. Quintana prezentował się całkiem dobrze, a szczyt jego gry zobaczyliśmy w niedziele , kiedy to hiszpański piłkarz zagrał po prostu genialny mecz. Był wszędzie. Podawał, asystował i strzelał. Żaden z tragicznie dysponowanych w tym dniu graczy Ruchu Chorzów nie był w stanie mu dorównać. Warto również zauważyć, że piłkarz z trzeciej ligi hiszpańskiej może z powodzeniem dryblować i zarazem ośmieszać graczy najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Czy to świadczy o słabości naszej rodzimej ligi? Nie wiem.... Jednak wiem jedno warto dalej przyglądać się grze i postawie Daniego Quintany...

niedziela, 15 września 2013

Co z Lechem Poznań?... Czy potrafi wygrywać tylko ze słabszymi?


 

      Wczorajszy mecz Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław obnażył bardzo ważną prawidłowość a zarazem wadę "Kolejorza". Nie umie on wygrywać z zespołami na tym samym bądź nieco niższym poziomie. Warto również dodać ,że wcześniej ta sytuacja z reguły nie miała miejsca. Lech , chociażby w roku 2010 czy 2011
wygrywał praktycznie z każdym. Nawet sezon 2012/2013 był dla poznańskiej drużyny całkiem udany, pod względem zwycięstw z czołówką drużyn T-Mobile Ekstraklasy (pomijając Legie Warszawa).
   W tej chwili ta sytuacja wygląda zupełnie inaczej i na pewno nie jest taka jaką sobie wymarzyli i kibice i trener zespołu, Mariusz Rumak.Wczorajszy mecz ze Śląskiem we Wrocławiu podtrzymał tą niechlubną statystykę. Lech przegrał 2-0 po dziecinnych błędach nie tylko obrony, ale całej drużyny. Po raz kolejny widać było w grze i postawie poznańskiego zespołu braku determinacji, sportowej zadziorności i przede wszystkim woli walki. Gra Lecha była bardzo pasywna i apatyczna. Piłkarze ,którzy pod koniec poprzedniego sezony ligowego brylowali i znajdowali się w życiowej formie , teraz są widmem samych siebie(czyt.Gergo Lovrencisc czy Kasper Hamalainen).
   Włodarze, a przede wszystkim trener, Mariusz Rumak muszą się dogłębnie zastanowić jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy. Czy jest to wina piłkarzy, którzy za mało angażują się w grę? Czy może w gre wchodzą inne czynniki pozasportowe? Czy może jednak "pies jest pogrzebany" w samej kadrze trenerskiej z "głównodowodzącym" na czele? Co by to nie było , taka postawa jaką w tej chwili prezentuje Lech Poznań nie przystoi 6 krotnemu Mistrzowi Polski.

czwartek, 12 września 2013

Legia bramkarzami "stoi".... no chyba nie




         Po nieudanych dla Legii Warszawa eliminacjach do Ligi Mistrzów prócz bardzo bolącej porażki, jakim było odpadnięcie warszawskiego klubu w 4 rundzie eliminacji ze Steuą, doszła również kontuzja jednego z najlepszych piłkarzy początku rozgrywek, mianowicie Dusana Kuciaka.
Bramkarz w meczach 2 i 3 rundy eliminacji do Champions League, był bardzo pewnym i solidnym ogniwem drużyny. Nie raz ratował stołeczny klub, przed stratą goli. Niestety po meczu w Warszawie przy Łazienkowskiej, z rumuńśkim zespołem doznał kontuzji uszkodzenia chrząstki stawu kolanowego, która jak się później okazało wykluczyła opisywanego zawodnika ze wszystkich występów w tej rundzie rozgrywek.
   Można by się zastanowić.... Przecież Legia ma  świetnych bramkarzy!!! Wojciech Skaba, bramkarze z Akademii Legi Warszawa i pan... Marijan Antolovic.
  Komuś komu ukmneła postać Antolovica. Jest to zawodnik, który przyszedł do Legii Warszawa w 2010 roku . Jednak szybko okazało się,że pokładane w nim nadzieje praktycznie spełzły na niczym, gdyż już rok później, ze względu na jego tragiczną grę został wypożyczony  do bośniackich klubów.
Tego lata, piłkarz wrócił do Polski, gdyż Legia chciała z nim rozwiązać kontrakt. Jednak sam zawodnik nie zgodził się na to, ponieważ tajemnicą poliszynela jest fakt,że  zarabia przy Łazienkowskiej krocie, w porównaniu do pracy jaką wkłada w grę drużyny.
Teraz gdy kontuzjowany jest Kuciak, numerem jeden wydaje się być Wojciech Skaba a miejsce drugie walczyć będą najprawdopodobniej Marijan Antolovic i bardzo młody Oliwier Wienczatk. Nie chciałbym w tym miejscu kwestionować umiejętności piłkarskich Wojciecha Skaby, gdyż jest to bardzo solidny piłkarz, ale osobiście wydaje mi się , że Legia Warszawa potrzebuje bramkarza, który dorównywałby poziomem Kuciakowi i pomógłby drużynie nie tylko w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy ale również w fazie grupowej Ligi Europejskiej. A niestety ani Skaba, ani tym bardziej Antolovic i Wienczatk nie są zawodnikami na tym poziomie. Jednak są to tylko moje przemyślenia... rzeczywistość może być zupełnie inna.





wtorek, 10 września 2013

Był taki mecz: Polska - Holandia 4-1 10.09.1975




           W historii naszej kadry były takie mecze, które na trwałe zapisały się w pamięci kibiców naszej reprezentacji narodowej. Z całą pewnością meczem z gatunku " nigdy nie zapomnę" jest spotkanie eliminacji Mistrzostw Europy  rozegrane 10.09.1975 roku, w którym to Polska zmierzyła się na Chorzowskim stadionie z ekipą Holandii.
   Mecz ten był określany jako spotkanie na szczycie naszej grupy eliminacyjnej. Trzecia drużyn świata-Polska, spotkała się z wicemistrzem świata-Holandią.
Śląski stadion zwany "kociołem czarownic", mógł pomieścić maksymalnie około 80-85 tys widzów. Ciekawostką jest fakt,że zgłoszeń na zakup biletów na ten mecz, wynosił ponad 600 tys zgłoszeń. Według zapowiedzi prasy, omawiany mecz miał być spotkaniem, które ukaże dominacje i niesamowitą siłę reprezentacji Polski..... i nie mylili się.
Opis samego meczu bardzo był zbliżony do totalnej dominacji, jaką windowali dziennikarze przed meczem.Od samego początku Polska kadra jednym słowem stłamsiła ekipe Holandii. Już w 14 minucie meczu strzałem głową , bramkarza gości; van Bevervena pokonał Lato. Przed przerwą drugą bramkę dla Polski dołożył Robert Gadocha. Holendrzy byli niesamowicie zaskoczeni i oszołomieni postawą naszej kadry. Te cechy uwypukliły się jeszcze dwa razy podczas trwania drugiej części meczu. W 64 i 74 minucie meczu, dwie bramki dla Polski zdobył Andrzej Szarmach. Holendrów było stać tylko na bramkę honorową w 81 minucie spotkania.
Po tym meczu , Polska prasa była pewna iż po raz pierwszy w Historii nasza kadra awansuje na  Mistrzostwa Europy. Jednak tak się nie stało, i moim skromnym zdaniem nie warto o tym pisać.

poniedziałek, 9 września 2013

"Stranieri" Ekstraklasy- Takesure Chinyama




      Takesure Chinyama, to piłkarz, którego z całą pewnością pamięta każdy widz naszej Ekstraklasy.
Na boiskach naszej ligi, prezentował dość chimeryczny i egoistyczny futbol, jednak nie można mu odbierać tego,iż był to futbol z reguły całkiem skuteczny.
 Piłkarz urodził się 30 września 1982 roku w Harare (Burkina Faso). Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w klubach z rodzimej ligi, by w 2006 roku stać się piłkarzem Groclina Grodzisk Wielkopolski.
Z tąd po roku "wyemigrował" do Warszawy, aby  grać w stołecznej Legii Warszawa, i to właśnie ten klub jest kojarzony z Chinyamą najbardziej.
 W Legii, piłkarz rodem z "Czarnego Lądu", grał w latach 2007-2011,i wystąpił w 72 oficjalnych meczach zdobywając w sumie 36 bramek. Jak już wcześniej wspomniałem kibice mogą go zapamiętać z tzw "fochów", które prezentował praktycznie w co drugim spotkaniu. Był to piłkarz, który na ogół w żadnej swojej akcji nie oddawał piłki partnerom z drużyny. Był po prostu bardzo łakomy na gole.
Owy głód bramek został częściowo zaspokojony w sezonie 2008/2009 kiedy to piłkarz, na współ z Pawłem Brożkiem został królem strzelców Ekstraklasy.
Chinyama odszedł z Legii w 2011 roku. Wrócił do ojczyzny, a potem grał w RPA, w Orlando Pirates.
Od 2013 roku jest bez klubu.


Czy "Farbowane Lisy ", są nam potrzebne ?



         
            Jeszcze nie do końca opadły emocje po meczu eliminacji Mistrzostw Świata , w którym to Polska zremisowała, bardzo nieszczęśliwie z Czarnogórą. W praktyce wspomniany remis praktycznie odbiera szanse Polakom na udział w przyszłorocznym Mundialu w Rio de Janeiro. Chciałbym jednak  w tym poście zauważyć jedną dość ważną rzecz. Mianowicie już od dwóch spotkań (mam na myśli wygrany 3:2 mecz z Danią, oraz spotkanie z zespołem Czarnogóry), gra polskiej reprezentacji jest lepsza. Oczywiście.. temat eliminacji na Mundial w Brazylii, trzeba uznać za zamknięty, ale moim zdaniem z każdej nawet najbardziej negatywnej sytuacji trzeba wygrzebywać plusy :). Wracając do tematu.... może nie jest to progres ogromny, bijący po oczach, ale fakt jest taki, że nasza kadra gra coraz bardziej ofensywnie. Taka gra jest  milsza dla oka, oraz troszkę bardziej skuteczna. Porównaniem może być choćby spotkanie z Mołdawią w Kiszyniowie , i tragiczna , bojaźliwa i aż boląca nieskuteczność naszych graczy.
  W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na pewną prawidłowość, w wynikach i samej grze naszej kadry.
 Gdy grają w niej naturalizowanie zawodnicy, to i wyniki i sama gra jest gorsza. Jednak gdy nasza reprezentacja gra w całości "rodowitym" składem, efekty są lepsze.
Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia czym to jest spowodowane.... Może brakiem komunikacji?
(Przypadek Perquisa i Obraniaka), może brakiem zrozumienia ? Nie mam zielonego pojęcia.
Trzymajmy się jednak faktów. Gra naszej kadry jest lepsza bez wymienionej grupy zawodników.
W spotkaniu z Danią  , nie wystąpił żaden przedstawiciel tej grupy, natomiast w meczu z Czarnogórą zagrał tylko Sebastian Boenish, który z konieczności zastąpił w 28 minucie kontuzjowanego Jakuba Wawrzyniaka.
 Kończąc moje dzisiejsze "wypociny", chciałbym zaszczepić w was trochę optymizmu i wiary w naszą reprezentacje. Gdyż przyszłość naszej kadry wcale nie rysuje się w ciemnych barwach. Mamy całkiem sporą grupę młodych, obiecujących zawodników, którzy w przyszłości mogą stanowić o sile naszego narodowego zespołu.(Pawłowski, Zieliński,Klich, kadra U-21).
 A może zdarzy się cud i jednak awansujemy na Mundial 2014.


niedziela, 8 września 2013

Stadiony T-Mobile Ekstraklasy (9)- Stadion im. Ernesta Pohla (Stadion Górnika Zabrze)


    Klub: Górnik  Zabrze
    Pojemność: 3,500 (docelowo- 31.871)
    Adres: ulica Roosevelta 88

        Tak zasłużony klub dla historii polskiej piłki nożnej, musi mieć stadion z prawdziwego zdarzenia. Nie mam na myśli, że stary stadion był zły, ale moim zdaniem nie pasuje on do obecnego Górnika Zabrze.
Ale po kolei... Stary stadion zabrzańskiej drużyny powstał 2 września 1934 roku, a nadano mu imię ... Adolfa Hitlera.(z racji tego,że Śląsk leżał na terenie III Rzeszy). Pierwszy mecz na tym obiekcie odbył się 24 marca 1935 roku, kiedy to mniejszość niemiecka śląska zagrała z mniejszością polską śląska.
W 2005 roku stadionowi nadano imię nowego patrona, pana Ernesta Pohla, byłego zasłużonego gracza Górnika, strzelca największej jak dotąd liczby goli w Ekstraklasie. Na obiekcie przy ulicy Roosevelta, swoje mecze rozgrywała również Reprezentacja Polski. Ostatni mecz z udziałem "Biało- Czerwonych", odbył się tutaj 4 września 1996 roku, kiedy to Polska przegrała z Niemcami 0-2.
   Nowy Stadion, Górnika ma powstać za około półtora roku. Będzie zdecydowanie większy niż starszy obiekt, o docelowej pojemności sięgającej  blisko 32 tys widzów  
  

"Stranieri" Naszej Ekstraklasy- Edson 7#




     Edson Luiz Da Silva urodził się 15 marca 1977 roku w Jaqueira (Brazylia). Swoją karierę piłkarską rozpoczynał w Sport Club do Recife. Później zaliczył stosunkowo dość krótki epizod we francuskim Olympique Maryslia. Wraz z kolegami z drużyny dotarł do finału Pucharu UEFA, oraz został wybrany najlepszym obrońcą ligi francuskiej w sezonie 1999. Po grze we Francji, piłkarz wrócił do ojczyzny i grał w kilku klubach w Brazylii min: w Corinthasie. W latach 2002-2005 Edson był piłkarzem portugalskiego UD Leiria, dla którego zagrał w 78 spotkaniach strzelając 12 goli.
   Pod koniec roku 2005 zawodnik podpisał kontrakt z Legią Warszawa, i występował w niej aż do 2008 .
Od samego początku obecności Edsona w klubie ze stolicy , piłkarz udowadniał kibicom i działaczom klubu, że wydane na niego pieniądze są bardzo dobrą inwestycją. Kibice klubu z ulicy łazienkowskiej mogą go zapamiętać , z naprawdę nietuzinkowej techniki, a w szczególności z umiejętności egzekwowania rzutów wolnych. Piękną bramkę z rzutu wolnego , Edson zdobył w meczu z islandzkim Hafnafiordem w eliminacjach do Ligii Mistrzów .W barwach "Wojskowych", Edson Luiz Da Silva rozegrał 55 spotkań, w których strzelił 10 bramek. Po rozwiązaniu kontraktu z Legią, zawodnik w roku 2009  związał się umową  z Koroną Kielce. Zakończył karierę w 2010 roku, będąc  piłkarzem Santa Cruz.

sobota, 7 września 2013

Tureckie Liry, nie zawsze łaskawe...



 
       Polska T-Mobile Ekstraklasa, nie należy do najbogatszych lig Europy. Z tego powodu często się zdarza,że zawodnicy z naszej ligi, wyjeżdżają za granicę. Nie rzadko  kierunkiem "emigracji" jest Turcja i tamtejsza Super Liga. Poziom tamtejszej ligi od paru lat się wyraźnie podnosi, a jest to spowodowane głównie pieniędzmi, jakie posiadają właściciele tureckich klubów.
  Taki kierunek rozwoju wybrali min: Arkadiusz Piech (Sivasspor) i Marcin Robak (Konyaspor).
 Obaj po przygodach nad Bosforem są już w Polsce. Historie obu zawodników są troszkę odmienne, ale wniosek jest w gruncie taki sam. Życie w Turcji nie odpowiada naszym rodakom... i nie zmienią tego żadne pieniądze oferowane przez tureckie kluby.
   Pierwszy z Polski a konkretnie z Widzewa Łódź wyjechał Robak, który po 2 latach gry w Turcji wrócił do kraju. Łącznie w 50 spotkaniach zdobył 12 bramek, jednak nie uchronił tym wyczynem swój zespół przed spadkiem do 2 ligi Tureckiej. W roku 2013 podpisał kontrakt z Piastem Gliwice , a już po kilku meczach (ze względu na jego dobrą grę), został piłkarzem Pogoni Szczecin.
    Arkadiusz Piech w tureckiej Super Lidze rozegrał 10 meczów , w których udało mu się zdobyć dwa gole.
Jednak w Sivassporze nie był wiodącą postacią, i działacze tureckiego klubu zrezygnowali z jego usług.
Na początku tego sezonu związał się na zasadzie wolnego transferu z Zagłębiem Lubin. W debiucie w drużynie strzelił gola, swojemu byłemu klubowi ; Ruchowi Chorzów.
     Reasumując,uważam ,że pieniądze w życiu piłkarza , owszem są ważne, bo przecież to praca . Jednak nie w każdym przypadku  większe  pieniądze są równoważne z rozwojem piłkarskim. Dlatego myślę, że szczególnie dla młodych graczy, opcja gry przez kilka sezonów w naszej Ekstraklasie, i dopiero potem przemyślany wyjazd za granice  może przynieść efekty. Nie koniecznie kierunkiem zagranicznym musi być kraj nad Bosforem.

piątek, 6 września 2013

Polscy "książęta" w kadrze zawodzą...


 

        Polska reprezentacja w piłce nożnej to twór dość ciekawy. Na papierze wygląda bardzo ciekawie i obiecująco.  Indywidualne możliwości zawodników naszej kadry narodowej są naprawdę imponujące.
Wszyscy wiemy w jaki sposób gra nasza "trójka" z Dortmundu. Wszyscy na ogół do dzisiaj w głowie mamy, rajdy Kuby Błaszczykowskiego, gole naszego super snajpera , Roberta Lewandowskiego, czy niesamowite i bardzo skuteczne obrony Łukasza Piszczka. Tylko,że ta efektowna i efektywna gra wymienionych piłkarzy ma miejsce tylko i wyłącznie na boiskach Bundesligi. Nie ma ona zupełnie przełożenia na reprezentacje.
  Gdy przychodzi do spotkań  w koszulce z "orłem na piersi", to coś się zacina .Nie widać zbytnio Łukasza, Kuby,ale kompletnym fatalnym widokiem jest gra naszego najlepszego napastnika, Roberta Lewandowskiego. O ile gra Błaszczykowskiego czy Piszczka nie odbiega, aż tak dużo  od standardów jakie prezentują w Borusii, to już forma Lewandowskiego w kadrze jest po prostu tragiczna.
     Trzeba sobie zadać teraz pytanie, czym to jest spowodowane? Czy Ci piłkarze nie chcą grać dla naszej kadry? Czy dla wymienionych zawodników gra dla Polski nie jest wystarczającym zaszczytem?
Wydaje mi się,że nie w tym rzecz. Błaszczykowski i Piszczek to gracze,którzy nie są w aż tak dużym stopniu uzależnieni od podań. Oni "żyją" z tego by o te podania walczyć . Przeciwnie jest z Robertem. Jego gra jest jednym słowem zależna od podań swoich partnerów. Praca napastnika jest bez sensu, gdy nie dostaje dobrych podań, które mógłby zamienić na gole. I tak właśnie wydaje mi się jest w naszej reprezentacji.
Nie ma w niej piłkarz pokroju; Marco Reusa, czy Mario Goetzego, którzy zagraliby Robertowi piłkę, którą mógłby spokojnie skończyć .Owszem, niektórzy ludzie powiedzą ,że jest przecież Jakub Błaszczykowski, który na co dzień gra z naszym napastnikiem. Jednak ja mogę tu odpowiedzieć polskim przysłowiem "jedna jaskółka wiosny nie czyni".  Jeden dobry piłkarz to stanowczo za mało. Nie chciałbym w tym miejscu umniejszać zasług i możliwości innych piłkarzy naszej reprezentacji, jednak prawda jest bolesna .Prócz Błaszczykowskiego i Obraniaka (zrezygnował z reprezentacji), nasza kadra nie ma  piłkarzy klasowych.
  Przypadek naszej drużyny nie jest odosobniony w porównaniu do innych reprezentacji narodowych.
Wystarczy przytoczyć przykład Aregentyny i Leo Messiego, który w Barcelonie gra genialnie i wirtuozersko. Natomiast w kadrze niczym nie przypomina tego genialnego piłkarza.

    Jednak my jako Polacy musimy mieć nadzieje, że nasza kadra narodowa, a co za tym idzie i Robert Lewandowski znajdą ze sobą wspólny język i ta współpraca przyniesie spodziewane efekty.
Miejmy nadzieje,że nastąpi to dość szybko. Najlepiej by było gdyby to już  nastąpiło 6.09.2012 roku gdy będziemy grali mecz ostatniej szansy na awans na Mundial 2014, z drużyną Czarnogóry.




czwartek, 5 września 2013

Stadiony T-Mobile Ekstraklasy- Stadion Miejski w Kielcach (8)


 
   Klub: Korona Kielce
   Pojemność: 15.550
   Adres: ul.Ściegiennego 8


        Stadion Miejski w Kielcach to stosunkowo młody obiekt. Jego oficjalne otwarcie a zarazem inauguracja miała miejsce 1 kwietnia 2006 roku, kiedy to w potyczce ligowej Korona Kielce podejmowała Zagłębie Lubin. Stadion , jako jedyny tego typu obiekt w Polsce posiada system komputerowej rejestracji wejść. Jednak w tej postaci obiekt nie był rzecz jasna od zawsze. Pierwszy tzw "stary" stadion został wybudowany jeszcze przed II wojną światową i oddany do użytku w 1939  roku. Po wojnie w roku 1945 , na jeszcze starym obiekcie mecze swoje rozgrywała drużyna Partyzanta Kielc.
   Na nowym obiekcie w Kielcach swoje mecze rozgrywała piłkarska reprezentacja Polski. Ostatni mecz z udziałem "Biało-Czerwonych", miał tutaj miejsce 29 maja 2010 roku, kiedy to w towarzyskiej potyczce Polska zremisowała z Finlandią 0-0. To tutaj 1 kwietnia 2009 roku padł rekord naszej reprezentacji w liczbie goli strzelonych w jednym spotkaniu. Pokonaliśmy San Marino aż 10-0.



"Stranieri"- Naszej Ekstraklasy- Artioms Rudniev vel Rudnevs 5#



     Artiom Rudniev to historia całkiem nowa. Piłkarz nie tak dawno przecież czarował na boiskach naszej ekstraklasy w barwach Lecha Poznań. Urodził się 13 stycznia 1988 roku w Dyneburgu na Łotwie.
Karierę piłkarską rozpoczynał w rodzimym Fc Daugava, jednak dość szybko przeniósł się z bardzo słabej ligi łotewskiej do troszkę lepszej, mianowicie osiadł na Węgrzech podpisując kontrakt z Zalaegerszegi.
W barwach węgierskiego klubu zagrał w 30 oficjalnych meczach , zdobywając w nich 20 bramek.
W roku 2010, Rudniev został piłkarzem Lecha Poznań. W "Kolejorzu", bardzo dobrze poznano się na sprowadzonym zawodniku, który już w swoim debiucie w barwach Lecha, zdobył bramkę przeciwko Widzewowi. Potem dołożył również świetną grę w Lidze Europy;min.pamiętny hat-trick z Juventusem, czy gol z Bragą w 1/16. Piłkarz z Łotwy dominował w każdych rozgrywkach, nie zależnie od tego czy były to europejskie puchary,liga, czy puchar polski. On zwyczajnie był (i nadal jest) świetnym napastnikiem.
W sezonie 2011/2012, Rudniev z 22 golami na koncie został królem strzelców T-Mobile Ekstraklasy.
           To zaowocowało transferem do Bundesligi. W 2012 roku piłkarz związał się z niemieckim Hamburger SV. Początkowo było mu ciężko odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jednak z biegiem czasu stał się jedną z wiodących postaci w drużynie. Na tą chwile Rudniev w barwach Hamburgera zdobył w 21 spotkaniach 11 goli.


   

środa, 4 września 2013

Był taki mecz... 28 czerwca 1982 roku 4# Polska - Belgia 3-0



       Mistrzostwa Świata rozgrywane w Hiszpanii w 1982 roku, są dla nas bardzo wyjątkowe. To właśnie tam i w RFN w 1974 roku, odnosiliśmy nasze największe piłkarskie sukcesy. Tych sukcesów nie było za wiele, możemy je policzyć na palcach jednej ręki, dlatego chciałbym je dalej w pewien-amatorski sposób udokumentować. 
    Na turnieju w Hiszpanii, Polsce przyszło grać z Włochami (0-0), z Kamerunem (0-0), z Peru (5-1), aż wreszcie nadszedł mecz II rundy turnieju, w którym to Polska zmierzyła się z Belgią. 
Mecz od samego początku był kontrolowany przez polski zespół. Przeważaliśmy dosłownie na każdej płaszczyźnie, Belgowie praktycznie przy nas nie "istnieli".  Spotkanie rozgrywane 28 czerwca roku 1982, miało jednak jednego, głównego bohatera, który sprawił,że Polska wygrała tamten mecz... Zbigniewa Bońka.
Otóż ten piłkarz w opisywanym meczu strzelił wszystkie 3 gole, zdobywając tym samym hat-tricka, i pieczętując awans reprezentacji Polski do ćwierćfinału Mundialu.


Jednak słowa nie oddadzą tego w jaki sposób zagrał Boniek i cała nasza kadra, dlatego pod spodem umieszczam odnośnik do skrótu tamtego meczu:



wtorek, 3 września 2013

Hiszpańscy "Torreradorzy" Ekstraklasy



 
       T-Mobile Ekstraklasa jest ligą, która coraz bardziej przyciąga piłkarzy z lig zachodnich. Hiszpanie , Portugalczycy, to nacje,które mają już kilku przedstawicieli w naszej lidze. Dzisiaj chciałbym się zająć tą pierwszą grupą.
    Jednym z pierwszych i chyba aktualnie najlepszym Hiszpanem w naszej Ekstraklasie, jest Ruben Jurado, piłkarz Piasta Gliwice. Do Polski przyjechał w 2011 roku z UD Almansa. Na tą chwilę zagrał w 40 meczach śląskiego klubu, w których strzelił 17 bramek. Jest podstawowym piłkarzem gliwiczan, który niejednokrotnie rozgrywa  dobre mecze. Nie jest może wirtuozem piłki, o niesamowitej technice, ale prezentuje całkiem przyzwoity poziom. W kadrze Piasta jest również inny Hiszpan, Carles Martinez, występujący na pozycji pomocnika . Nie ma zbytnio o nim wiele informacji.Wiadomo tylko tyle,że przyszedł do Gliwic, z trzeciej ligi Hiszpańskiej. W dotychczasowych meczach nie udowodnił kibicom i trenerowi Piasta, że jest zawodnikiem gotowym do występów na poziomie Ekstraklasy.
  Przeciwieństwem teorii, głoszącej o tym ,że piłkarze z trzeciego szczebla rozgrywek piłkarskich w Hiszpanii, nie są gotowi do gry w Ekstraklasie, jest Dani Quintana. To piłkarz, który na początku 2013 roku związał się umową z Jagiellonią Białystok. Od samego początku opisywany zawodnik prezentuje przez większość czasu bardzo przyzwoity poziom. Do tego momentu, dał się nam poznać jako piłkarz naprawdę wszechstronny, potrafiący  świetnie i efektownie dryblować oraz wykańczać akcje golami.
Dani podczas swojego pobytu w Białymstoku, w naszej Ekstraklasie zdobył 4 gole w 15 meczach. Jak na pomocnika jest to wynik całkiem dobry.

Podsumuwując uważam, że piłkarze rodem z Hiszpanii w naszej lidze na ogół prezentują satysfakcjonujący poziom. Oczywiście nie są to gracze niesamowici, z przeszłością w klubach Primiera Division, jednak jak na poziom naszej rodzimej ligi, są w miarę wystarczający. Nie jest to dziwne, przecież Hiszpania to aktualnie najlepsza drużyna świata, i czy piłkarz gra w piłkę na poziomie pierwszej ligi, czy na trzeciej to i tak musiał  załapać choć trochę tej słynnej "tiki-taki".





poniedziałek, 2 września 2013

Stadiony T-Mobile Ekstraklasy (8)- Stadion Zagłębia Lubin - DIALOG Arena



Klub: Zagłębie Lubin
Pojemność: 16.068
Adres: ul.Marie Skłodowskiej-Curie 98


      Stary stadion Zagłębia Lubin został otwarty w 1985 roku. Otwarcie obiektu uświetnił mecz pomiędzy gospodarzami a Pogonią Szczecin. Z trybun mecz oglądało ponad 30 tys kibiców. W latach 80. arena w Lubinie była jedną z najlepszych i najnowocześniejszych miejsc do gry w piłkę w Polsce.
Nowy obiekt został wybudowany w miejsce starego. Jego budowa rozpoczęła się w 2007 roku.
Ważną rzeczą w kontekście obecnego stadionu Zagłębia Lubin jest fakt,że został on zbudowany od podstaw, a nie jest tylko modernizacją obiektu starego. Czas , który naglił budowniczych "nakazał" im jak najszybsze wybudowanie przynajmniej 3 trybun, aby mogły być rozgrywane na nim mecze Ekstraklasy.
W trakcie , gdy stadion był już użytkowany, dobudowano trybunę główną. Oficjalna inauguracja odbyła się 14 sierpnia 2010 roku , kiedy to Zagłębie przegrało z Górnikiem Zabrze 1-2.
Wielce istotną rzeczą wyróżniającą stadion w Lubinie jest fakt, iż murawa oddalona jest od trybun o niewiele ponad 5 metrów, co umożliwia kibicowi jeszcze większą ekscytacje spotkaniem.
Na omawianej arenie były rozgrywane mecze międzynarodowe. Ostatnim spotkaniem, było starcie reprezentacji Polski z Gruzją (1-0) w 2011 roku.


"Stranieri"- Naszej Ekstraklasy- Roger Guerreiro 6#




       Roger Guerreiro to postać z goła odmienna, jeśli chodzi o obcokrajowców grających w naszej Ekstraklasie. Piłkarz prócz tego,że przez 3 lata grał w Legii Warszawa, to również grał i (być może jescze kiedyś zagra), w naszej narodowej reprezentacji.
   Ale po kolei, Roger urodził się 25 maja 1982 roku w brazylijskim Sao Paulo. Jego kariera juniorska opierała się głównie na klubach z rodzimej ligi. Występował w Corinthasie, w Juventusie(Brazylijskim:))
Zaliczył również epizod w Celcie Vigo(ówczesna Segunda Division).
      Moment kariery Rogera, który nas najbardziej interesuje miał jednak miejsce w latach 2006-2009, kiedy to piłkarz był zawodnikiem  Legii Warszawa. W barwach "Wojskowych", zagrał w 101 oficjalnych meczach zdobywając w nich w sumie 19  bramek. Kibice stołecznego klubu zapamiętać go mogą z nieprzeciętnych możliwości technicznych, które prezentował na boiskach naszej ligi. Często zagrania, które prezentował były bardzo ale to bardzo niekonwencjonalne, wprowadzające popłoch w szeregach drużyny przeciwnej. Po odejściu z Legii, związał się z greckim AEK Ateny , w którym gra do dzisiaj.
      W reprezentacji Polski, Roger Guerreiro zagrał w 25 meczach strzelając 4 gole. W tym ten najważniejszy. Pierwszy gol Polski na Mistrzostwach Europy w historii, strzelony Austrii, 12 czerwca 2008 roku.


niedziela, 1 września 2013

Był taki mecz...3 lipca 1974 roku 3# (Mecz na Wodzie)


 
       Spotkanie ,które będę się starał wam opisać to z całą pewnością jeden z naszych koszmarów piłkarskich, (których już tak wiele było w naszej historii). Cała rzecz miała miejsce podczas Mistrzostw Świata ,które odbywały się w 1974 roku w Republice Federalnej Niemiec. Polska, która na te mistrzostwa awansowała po upokorzeniu i wyeliminowaniu w opisywanym wcześniej słynnym meczu na Wembley, Anglików. Nasza kadra turniej rozpoczęła świetnie;od zwycięstwa 3;2 z Argentyną, potem było jeszcze lepiej, pokonanie a właściwie pogrom Haiti 7-0, wygrana z Włochami 2-1, oraz kolejno ze Szwecja 1-0 i Jugosławią 2-1.
     Nastał jednak dzień 3 lipca 1974 roku, data ta oznaczała półfinał Mistrzostw Świata,w której zmierzyły się gospodarz  turnieju RFN z Polską. Przed spotkaniem doszło do niespotykanej wręcz ulewy. Cały stadion zamienił się w pobojowisko i jedno wielkie bajoro. W dzisiejszych warunkach mecz nie mógłby być rozegrany, w takich warunkach, jednak sędzia tego "widowiska" uległ presji organizatorów i mecz się odbył.
Spotkanie od samego początku było bardzo , ale to bardzo wyrównane. Z czasem jednak w tych fatalnych warunkach lepiej radzić zaczęli sobie gospodarze i mimo tego,że Polacy dwoili się i troili, to w 76 minucie Gerd Mueller, zdobył bramkę, która dała Niemcom awans do finału. Jeszcze nigdy w historii(i pewnie nigdy już nie będziemy) tak blisko finału Mistrzostw Świata. Na otarcie łez po tym meczu, Polska zagrała w meczu o 3 miejsce z Brazylią. Jednak o tym meczu i o kolejnych napisze w innych moich wpisach.